Nigdy nie zapomne opaslej, ale doskonalej lektury F.Dostojewskiego, ktorej polowe pochlonalem w czasie podrozy w obie strony spod Wroclawia do Strasbourga. Zatytulowana byla "Idiota", lecz wbrew tytulowi, zafascynowala mnie calkowicie. To byl okres "dostojewski" w moim zyciu, najpierw byla przeciez "Zbrodnia i kara", potem "Idiota", "Biesy" i "Bracia Karamazow" - wszystkie niemalze jednym chaustem przeczytane. :)