Tak jakos dziwnie sprawil los, ze rok 2002 byl dla mnie rokiem "turystyki politycznej", jesli moge w tak niezgrabny sposob nazwac odwiedzenie wszystkich dwojga siedzib parlamentu europejskiego: najpierw w Brukseli, teraz w Strasburgu. Belgijska wersja bardziej imponowala szklem i rozmachem, francuska natomiast wyroznia sie swoim niezwyklym, owalnym ksztaltem. Zapewne obie maja swoich zwolennikow, mi troche bardziej chyba przypadla do gustu ta francuska, bo dookola bylo jakos tak bardziej zielono. Warto zauwazyc, ze dziala on juz od 1979r., natomiast inna wazna agenda europejska w Strasbourgu jest siedziba Rady Europy, funkcjonujaca juz od 1949r! Poszwedalismy sie jeszcze w kolko i wrocilismy do "tymczasowego" domu u znajomego ojca.