Troche zaspani po calonocnej, dosc niewygodnej podrozy z Austrii, wyszlismy na parking w miesci Sw. Franciszka. I tu juz kolejne niesamowite doswiadczenie (pamietajcie, ze opisuje ta wyprawe po ponad 12 latach!): ruchome schody! hmmmm zabawom nie bylo konca, bo gdziezby we Wroclawiu spotkac taki rarytas? Ale do rzeczy: Asyz skrupulatnie zachowuje swoj sredniowieczny wizerunek - architektura, klimat, uliczki pozostaly tak, jakby jeszcze wczoraj przechodzil tamtedy San Francesco. Bazyliki Sw. Klary i przede wszystkim Sw. Franciszka z jego grobem zrobily na mnie niezykle wrazenie, jako podroznika-nowicjusza. Przypominam, ze freski Giotta byly jeszcze w idealnym stanie (trzesienie ziemi, ktore je uszkodzilo, nastapilo w 1997r.). Generalnie genialnie. Po poludniu wyjechalismy do Rzymu!